niedziela, 24 lutego 2019

O niewiarygodnej sile przyjaźni- ,,Papillon. Motylek''

W ostatnim czasie oglądałam już kilka filmów, które z pewnością powinnam już zrecenzować- jak chociażby ,,Nienawiść, którą dajesz'' czy polski serial kryminalny ,,Rojst''. Nie mówiąc już o większości odcinkach ,,Czarnego Lustra'' i innych produkcjach Netflixa. Dzisiaj wieczorem wrócę z kina z ,,Ality'', produkcji twórcy ,,Avatara'' i już zastanawiam się, jak mogłabym oddać w recenzji wygląd wszystkich efektów specjalnych.

Ale choć wiele filmów mogłabym wymieniać, myślę, że mało jest tak unikalnych produkcji jak ,,Papillon''. Filmów, które powoli, nieubłaganie kradną każdą cząstkę twojego serca. Wbijają się w środek twojej duszy jak skalpel i tną dokładnie, tam gdzie powinno ukłuć, piec, boleć. I choć możesz wcześniej dostać dawkę znieczuleniową, nie zapomnisz tego długo.
Droga na Diabelską Wyspę (,,Papillon'')
,,Papillon. Motylek'' to film z 2017 roku w reżyserii Michaela Noer'a. Dramat oparty na prawdziwym życiu zbiega, który przeżył piekło na ziemi. Ten fakt tylko dodatkowo potęguje zdziwienie, jak nieprawdopodobna musiała być ta historia- skoro nie powstała w ludzkiej wyobraźni, lecz na ziemi wśród nas.
Henri "Papillon" Charrière (Charlie Hunnam) wiódł życie paryskiego złodziejaszka- pełne przygód, ale i powiązane z przestępczym światem. Pewnej nocy zostaje niespodziewanie oskarżony o morderstwo. Zostaje aresztowany- siłą wyprowadzony z mieszkania, odcięty od kobiety, którą kochał, od domu i ojczyzny. Niewinny Papillon dołącza wraz z fałszerzem Louisem Degą (Rami Malek) do zesłańców na karną kolonię w Gujanie Francuskiej. Cel?- przeżycie piekła na Diabelskiej Wyspie. Przeznaczenie?- wolność. ZA.  WSZELKĄ.  CENĘ.
To jeden z tych filmów, o którym nie da się za dużo napisać. Jego trzeba po prostu przeżyć.

Po obejrzeniu filmu nasuwa się mnóstwo refleksji na temat ludzkiego życia. Ile jesteśmy w stanie poświęcić dla wolności? Czy jeżeli raz poczujemy jej słodki smak, będziemy w stanie z niej dobrowolnie zrezygnować? Ile potrzeba aby nas złamać; a nawet więcej- zupełnie rozsypać naszą psychikę, zezwierzęcić, brutalnie zgasić choćby płomień istnienia..?

Jeśli trochę zagłębimy się w temat, możemy przeczytać taki fragment ze strony ,,Gazeta.PL Podróże'' o życiu na Diabelskiej Wyspie:
Od połowy XIX wieku jak grzyby po deszczu wyrastały tu więzienia, kolonie karne i obozy pracy dla więźniów przywiezionych z kontynentalnej Francji. Do kolonii karnych trafiali przestępcy z co najmniej 5-letnim wyrokiem. Byli to głównie mordercy, gwałciciele, zdrajcy, ale zdarzali się także oszuści i złodzieje.
Zwykli oszuści? Co za potworność losu! Więzienia francuskie pełne były rozmaitych przestępców, toteż nie wahano się zsyłać tych, którzy się nie mieścili prosto w objęcia zagłady. Louis Dega był fałszerzem, Papillon złodziejem, niewinnie posądzonym o morderstwo- jak to możliwe, że człowiek jest zdolny do takiej niesprawiedliwości...
Kiedy sędzia, reprezentujący majestat państwa francuskiego, ogłaszał wyrok skazujący, każdy oskarżony modlił się w duchu tylko o jedno, żeby nie trafić do kolonii karnej. Dla bardzo wielu była to bowiem podróż w jedną stronę i to nie tylko dlatego, że otrzymywali wyrok dożywocia. Spora liczba skazańców nie dopływała nawet na drugą stronę oceanu. (...) Komu udało się przeżyć, trafiał do Camp de la Transportation, obozu przejściowego skąd transportowano go następnie do rozsianych po całej Gujanie obozów pracy. W zależności od rodzaju popełnionego przestępstwa lub kaprysu urzędnika skazańcy z Camp de la Transportation trafiali do więzień na wybrzeże, w głębi kraju lub na wyspie. 
Najgorszym miejscem, gdzie mógł trafić skazaniec z Camp de la Transportation, była ciesząca się złą sławą Diabelska Wyspa.
Praca ponad ludzkie siły, głód, brutalne traktowanie przez strażników i współwięźniów, choroby tropikalne i ciężkie warunki klimatyczne- to wszystko zamieniało życie więźniów w koszmar. Na podstawie relacji Henri'ego Charrière jesteśmy w stanie prześledzić jego wspomnienia i choć odrobinę wyobrazić sobie na czym właściwie polegała historia jego i wielu innych ludzi raptem sprzed kilkudziesięciu lat.
Charlie Hunnam jako Papillon i Rami Malek jako Louis Dega
Diabelska Wyspa była miejscem, z której nie było ucieczki. Henri jednak nie mógł się poddać. Pragnienie wolności było dla niego ważniejsze niż przeżycie. Wydawałoby się nawet, że jest ważniejsze niż wszystko inne... A jednak ,,Papillon'' nie jest zwykłą historią ucieczki. To historia niewiarygodnie silnej przyjaźni, która okazuje się jedynym pięknem zrodzonym na pełnej ohydy i bestialstwa kolonii skalanej duchem prawdziwego zła, którego co więcej- kreatorem jest człowiek.
Śmierć umysłu w izolatce
Śmierć umysłu w izolatce
Podczas oglądania filmu najbardziej poruszyło mnie zamknięcie głównego bohatera w izolatce. Zadawałam sobie pytanie: czy byłabym w stanie przeżyć 2 lata w izolatce, w zupełnej ciszy?Czy Ty byłbyś w stanie? A 5 lat... wytrzymałbyś? A jeśli tak, to co przytrzymałoby cię przy życiu?

,,Nadzieja byłaby moim największym zdrajcą. To ona by mnie zabiła.''- pomyślałam wtedy. Jednocześnie tylko wiara i nadzieja są rzeczami, których w takich warunkach nie mogą nam przymusem odebrać.Dodatkowo stawki głodowe i wycieńczenie doprowadzają nas do stanów urojenia, czystego szaleństwa- wreszcie do powolnej agonii duszy i ciała.Jeśli nawet byś przetrwał, czy byłbyś tym samym człowiekiem co wcześniej?


Takich historii jest mnóstwo- weźmy chociażby te o więźniach obozów pracy i zagłady z czasów II wojny światowej. Ponad milion niewinnych istnień zgładzonych w Auschwitz-Birkenau. 4,8 milionów ofiar wszystkich obozów w Polsce. Miliony niewinnych jak Papillon. Z tym, że ich historia bywała jeszcze bardziej wstrząsająca. 
Tak jak głosiło motto Zofii Nałkowskiej- Ludzie ludziom zgotowali ten los. My sami czynimy sobie piekło z tej ziemi.

Serdecznie zachęcam do oglądania, film prowokujący do refleksji, poruszający, a co najważniejsze- gra aktorska Charlie'go Hunnama genialna i bardzo autentyczna. Warto obejrzeć.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz